Już od pierwszych akapitów książki widać, że pana Lee Childa czytać będzie się doskonale. Nie ma tu nad czym się zastanawiać, wszystko jest oczywiste, po prostu przewracamy strony książki/czytnika nawet nie wiedząc kiedy osiągamy połowę, 2/3, nagle koniec. Nie jest to jednak równoznaczne ze stwierdzeniem, że doskonałym jest sam "Poziom śmierci", lub jego bohater - Jack Reacher. Przyznam się, że z trudem zachowałem powagę widząc ilość tak banalnych, niesamowitych wręcz zbiegów okoliczności, jakie konstruują tu fabułę, tak samo jak ciężko było wczuć się w klimat powieści czytając znowu o fachowcu, specjaliście, bożyszczu kobiet, mędrcu - no wiecie, typowym amerykaninie :-)
Jest kilka momentów, w których widać, że Lee Child próbuje z Reachera wycisnąć coś więcej niż tylko pokazać następnego idealnego kandydata do filmu akcji z Tomem Cruise'm, Charlie Sheenem czy kto tam teraz jest na topie - Ryan Gosling? :-) Idealny umysł, doskonałe ciało - w momencie, gdy lokalny obiekt westchnień wszystkich mężczyzn wskakuje Reacherowi do łóżka po prostu wiadomo co to będzie za książka. A jednak chwilami klasyczna sensacja pozbawiona większego wdzięku stara się być dramatem, to znowu sensacją przez duże tym razem S. Jeśli to początek drogi pisarskiej pana Childa to kto wie, może w kolejnych tomach proporcje się zmienią?
Na razie jednak książka wygląda jak początek serii tworzonej jak produkcja masowa. W "Poziomie śmierci" jest akurat tyle draki, ile być powinno, by chciało się doczytać rzecz do końca, tyle romansu, ile być powinno, by zaciekawić czytelnika oraz tyle tajemniczości u głównego bohatera, by naturalnym była chęć sięgnięcia po następny odcinek - kto wie, być może lepszy, dojrzalszy? Nie wiem, ale się dowiem i wtedy od razu dam znać.
Killing Floor
Albatros 2011