Szczepan Twardoch to jeden z moich ulubionych pisarzy. Poza tym, że doceniam jego język, pomysły, wykonanie utworów i ich siłę oddziaływania, zwyczajnie mi imponuje szeroko rozumianą inteligencją, której próżno szukać w książkach setek innych twórców, nieraz przecież od Twardocha o wiele starszych, zatem - zdawałoby się niesłusznie - mądrzejszych czy też bardziej doświadczonych.
Już przy lekturze “Wiecznego Grunwaldu” wiedziałem jednak, że chyba przyjdzie mi się z prozą śląskiego pisarza może nie rozstać, ale przynajmniej lekko oddalić. Nie doganiam jego myśli, nie rozumiem wszystkiego, nie starcza mi szarych komórek. Jak dalej będzie podążał w tym kierunku, a pewnie będzie, bowiem stale się rozwija, zostanę daleko w tyle ;-)
“Tak jest dobrze” to sześć opowiadań, z czego ostatnie, tytułowe, jest znane z Nowej Fantastyki. I kto je czytał, może się spodziewać, że reszta jest utrzymana w podobnym klimacie. Autora po prostu interesuje człowiek, i człowiekiem się zajmuje. Z różnych stron, przeważnie takich, które nie mają ani zbyt dobrego wyglądu, ani zbyt przyjemnego zapachu. O ile tekst tytułowy czy “Gerda” można jeszcze potraktować jako prozę w wersji soft, tak pozostałe cztery opowiadania to już konkretne hard.
Napisanie, że książka jest mistrzostwem byłoby przesadą. Choć niewątpliwie ma swoje momenty. Spuszczenie jej w kiblu za wulgaryzmy i opis tego, czego nikt nie chce oglądać byłoby też dużym błędem. Choć chwilami lektura może przypominać oglądanie z bliska kilkudniowej padliny. No ale takimi jesteśmy, każdy z nas, i takie właśnie sytuacje nas kreują. Przeważnie lektura jest bardzo wciągająca, nawet fascynująca, i bez większego wysiłku można zrozumieć podstawy, na których opiera się całość. Czasem jednak rozwiązania są według mnie trochę za bardzo napompowane, nadmuchane sztuczną siłą, przez co tej prawdziwej ubywa Niutonów. No, chyba że czegoś nie zrozumiałem, co jest możliwe. Niezależnie od tego książkę chce się polecić innym i coś mi mówi, że będzie to jedna z tych pozycji w mojej kolekcji, która stale będzie znikać z półki, pożyczana kolejnym znajomym. Bo mimo pewnych uwag, które pozwoliłem sobie na głos wymienić (cóż za mądrala ze mnie, ha!), czuję sporą potrzebę podzielenia się Taką Literaturą, bo to rzadkość.
Tak jest dobrze
Powergraph 2011