814 Obserwatorzy
28 Obserwuję
pablos

Pablos czytelnik

Katarzyna Bonda - "Pochłaniacz"

Pochłaniacz - Katarzyna Bonda

Pierwsze chwile z "Pochłaniaczem" są najlepsze. Od lektury nie sposób się oderwać, Katarzyna Bonda pisze jak... no prawie jak Åsa Larsson; jest ciężko, depresyjnie, poznając przyczyny, genezę sprawy, cofając się do roku 1993 czytelnik ma to bardzo przyjemne, choć nieznośne uczucie zagrożenia, wiadomo, że zaraz zdarzy się tragedia. Jak w pierwszym, najlepszym odcinku amerykańskiej wersji "The Killing", kiedy doskonale wiemy, że stało się coś strasznego, i tylko obserwujemy reakcje najbliższych ofiary, którzy podświadomie już wiedzą, ale jeszcze się bronią; emocje są ogromne.

 

Niestety cała książka nie została utrzymana w podobnym klimacie. Po poznaniu osób dramatu, w tym nowej bohaterki Saszy Załuskiej (alkoholiczki, fajnie będzie poznawać pokusy tej choroby) szybko okazuje się, że o ile pani Bonda wspaniale potrafi nakreślać historie pojedynczych postaci, tak wciąż jej sprawy kryminalne potrzebują "tego czegoś" by czytelnika autentycznie zaangażować. Na domiar złego autorka wykorzystuje tu kilka tak ogranych motywów (bliźnięta? i wszystko jasne...), że po pewnym czasie powroty do lektury są coraz trudniejsze, coraz bardziej kusi by sięgnąć po inną książkę.

 

Kontrasty widać przez całą książkę. Świetne fragmenty o uzależnieniu mieszają się z przeszłością Saszy, która jest opowieścią niezwykle wtórną względem klasycznych kryminałów i thrillerów zza Atlantyku. Przyjemne, realistyczne przedstawienie pracy policji, bez wydumanego opowiadania o bohaterach, bez fałszywej miłości miesza się z bardzo kiepskim przedstawieniem niektórych postaci drugoplanowych, gdzie jedna z nich to żywcem wyjęty Adaś Miauczyński z "Dnia świra", skopiowany jednak bez polotu, bez zaangażowania i w zasadzie nie pasujący klimatem do przepięknego dramatu z początku opowieści. Po czym znowu mamy rewelacyjną historię kobiety z Bałkan, dziś mieszkającej w Polsce, tak okropną, potworną, że aż agresja rośnie w czytelniku, by po chwili z rozczarowaniem stwierdzić, że intryga kryminalna zaczyna się rozłazić, rozwiązania kolejnych wątków stają się nie tylko przewidywalne, ale też rozczarowujące.

 

Wreszcie dobiłem do ostatnich stron, gdzie poznałem okrutnie naiwne zakończenie, znowu zostawiające dobre, polskie zwyczaje na rzecz amerykańskiego pisarstwa rzemieślniczego. Czy sięgnę po kolejny tom? No pewnie, i raczej będzie to powieść, którą bez oczekiwania na promocje kupię w dniu premiery. Pani Bonda i tak jest według mnie lepsza od kilku innych polskich autorów kryminałów, których książki miałem okazję poznać. Ale czy będę czekał na tą książkę jakoś specjalnie niecierpliwie? Przypuszczam, że wątpię.

 

Pochłaniacz

MUZA 2014