Drugą książką Kate Morton, która wylądowała w moim czytniku jest jej faktyczny debiut, zatytułowany "Dom w Riverton". Powieść, która z pewnością spodoba się fanom serialu "Downton Abbey", bowiem kilka postaci tu zaprezentowanych to praktycznie bohaterowie tej produkcji. Akcja toczy się głównie na początku XX wieku, w czasach pierwszej wojny światowej i latach dwudziestych.
Bohaterką książki jest Grace, opowiadająca o losach rodziny zamieszkującej tytułowy dom w Riverton. Grace jest jak wiek XX - urodzona na samym jego początku, zbliżająca się do setnych urodzin w momencie opowiadania tej historii, w roku 1999. Jej wiek powoduje, że powroty do czasów młodości odbywają się w dość specyficzny sposób; Kate Morton próbuje nam opisać jak być może wygląda wiekowy umysł, jak osoby starsze nie tyle mieszają ze sobą różne momenty swojego życia, co po prostu żyją jednocześnie tu, teraz, i wtedy, dawniej, w chwilach, które pamiętają najlepiej.
Grace należała do służby w domu Riverton. Z czasem jej życie na zawsze związało się z córką lorda, której towarzyszyła przez wiele lat. Dzięki pierwszoosobowej narracji naprawdę nietrudno się wczuć w klimat dawnych dni, gdy wszyscy czuli, że niebawem przyjdzie wielka zmiana. Podział na państwo i służbę, pierwsza wojna światowa, nastroje rewolucyjne, w końcu zupełnie inny świat, z zupełnie nowymi podziałami. Wszystko Grace opowiada Ursuli, kobiecie odpowiedzialnej za produkcję filmu o Riverton, o wydarzeniach, jakie rozegrały się tu w latach dwudziestych. Przez większą część książki czytelnik zastanawia się o kim właściwie będzie ta historia? Wiadomo, że stanie się coś strasznego, tylko co? I kto będzie bezpośrednio zaangażowany, kogo dramat dotknie najbardziej? Takie oczekiwanie na "to coś" po jakimś czasie miesza się z potrzebą zrozumienia, Kate Morton w swojej debiutanckiej powieści stosuje ten sam system, co w "Strażniku tajemnic", który zrobił na mnie takie wrażenie. Autorka stara się nas uspokoić, chce, żebyśmy się wyciszyli, ale tylko po to, by na końcu uderzyć. I choć to, co zaplanowała nie masakruje tak mocno, jak końcówka "Straznika...", mamy tu i tak dość solidny cios, z tych, które powodują, że zakończenie lektury i płynne przejście do kolejnej książki jest niemożliwe. Wpierw trzeba ochłonąć, poświęcić chwilę na zadumę nad okrutnym, niesprawiedliwym losem, może docenić czasy aktualne, niewątpliwie łatwiejsze.
"Dom w Riverton" to z pewnością dobra książka, zwłaszcza pamiętając, że to debiut. Jednak można tu znaleźć także pewne problemy w konstrukcji, szczególnie jeśli chodzi o sam plan. Widać, że Kate Morton pisze wedle planu, który zresztą w "Strażniku tajemnic" zrobił na mnie wrażenie największe - konstrukcja całości, dokładnie przemyślana. Tu plan miejscami się sypie, jest kilka momentów, gdy czytelnik nie daje się oszukać; czuje, że nagła zmiana perspektywy opowieści lub przejście o jakiś czas w przód jest metodą na uśpienie czujności. I spodziewamy się potencjalnego uderzenia, zatem cios nie jest tak skuteczny, jak być powinien. Mimo to jednak trudno nie ocenić powieści jako bardzo dobrej i godnej polecenia. Warto książkę poznać nie tylko dlatego, że to udany debiut, ale także ze względu na sposób przedstawiania świata; gdzie bohaterowie - zupełnie tak, jak my - pragną szczęścia, radości, wierzą w pozytywne emocje, lecz praktycznie co dzień widzą, że życie to jednak nie jest, i raczej nigdy nie będzie sielanka, i że z czasem trzeba będzie te prawdę uznać, przestać się łudzić i po prostu żyć dalej.
The House of Riverton (The Shifting Fog)
Albatros 2013