Z reguły tomy opowiadań idą mi dość opornie. Obojętnie, czy pisane przez jednego pisarza, czy antologie tworzone przez pisarzy wielu. Chodzi o to, że dobry tekst musi wywołać odpowiednie wrażenie. I po dobrym tekście nie sposób od razu sięgnąć po kolejny. Trzeba go uszanować, oddać kilka chwil na zrozumienie, rozmyślania, ewentualnie czysty zachwyt.
Inna sprawa, że dziś o dobre zbiory opowiadań trudno. Masówki produkowane jako “the best of” wydawnictwa, zbiory prezentujące autorów, którzy wciąż piszą tę samą książkę - takie rzeczy trafiają do księgarń. W zasadzie ostatnim realnie dobrym zbiorkiem, jaki czytałem, były “Wigilijne psy” Łukasza Orbitowskiego. “Tak jest dobrze” Twardocha nie liczę, bo przecież wiadomo, że to było doskonałe.
W przypadku “Zaksięgowanych” jednak kompletnie złamał mi się światopogląd. Jest to zbiór tekstów, który jest kolejną książką, jaką zaliczyłem w jeden dzień. I tak sobie myślę, że może właśnie dlatego tak się stało, że w zasadzie “Zaksięgowani” mają co nieco wspólnego ze wspomnianymi “Wigilijnymi psami”.
Najkrócej opisując tę antologię użyłbym miłego dla ucha w brzmieniu słowa: horror. Z tym, że horror zdecydowanie przez duże “H”, pomysłowy, inteligentny, a nie krew i flaki. Jakub Małecki stawia na nastrój i klimat, a wszystko osiąga nie dzięki soczystym opisom realnego przerażenia swoich bohaterów. Nie, Jakub Małecki pisze o niby zwykłych ludziach i ich niby zwykłych problemach. Czasem zbacza w mocno abstrakcyjne strony, oferując różnego rodzaju wizje, stawia pytania, pokazuje niby-rzeczywistość. A za chwilę rusza odważnie, zagłębiając się w mroczne strony, zarówno natury ludzkiej, jak i te nieco bardziej mistyczne. Chwilami można poczuć jak coś nieprzyjemnego, małego, brzydkiego spaceruje po plecach czytelnika.
Jednak siłą opowiadań jest nie tylko strach i nastrój grozy. Siłą są także postaci same w sobie oraz dramaty, jakim muszą stawić czoło. I nie ma zmiłuj, żadnych kumpli - groza to groza, rządzi się swoimi prawami, z którymi nie można dyskutować.
Obserwacja naszego kraju i naszych czasów u Jakuba Małeckiego jest równie bezlitosna, jak u Łukasza Orbitowskiego. To jest nasz świat, lekko tylko zmieniony, wydobyci zostali akurat tacy ludzie, którym przytrafiły się dziwne rzeczy. Wiele tekstów ma wspólny mianownik, można je łączyć, znaleźć tematy bardzo istotne i trudne. Sporo mówi się tu o uzależnieniach, nałogach, co jak dla mnie jest trafieniem w dziesiątkę - to rzeczywiście powoduje mój strach. Innymi razy tekst jest lżejszy, prostszy, czasem nawet banalny - jednak w takim dobrym tego słowa znaczeniu, jest świetnym przerywnikiem, odpoczynkiem. Wydaje mi się, że właśnie dlatego dałem radę zaliczyć zbiór w jeden dzień, co, że się powtórzę, z reguły jest dla mnie raczej niemożliwe. Proza Jakuba Małeckiego jest bardzo wciągająca, a układ zawartych w zbiorze tekstów jest bardzo przemyślany.
Polecam nie tylko fanom horroru, także po prostu dobrych opowiadań. Wiele z nich pozostawi w Waszej głowie trwalszy ślad, jestem pewien.
Zaksięgowani