James Thompson, Amerykanin na stałe mieszkający w Finlandii, stworzył postać Kariego Vaary w jednak bardzo amerykańskim stylu. Pierwszy tom, “Anioły śniegu”, może jeszcze da się nazwać kryminałem “tradycyjnym”, drugi jednak wędruje niebezpiecznie w kierunku czystej akcji (“Jezioro krwi i łez”), by wreszcie w “Bieli Helsinek” pokazać wszystkim jak wielkim fanem kina lat 80. autor jest. Pisarz stworzył tu tak wiele nielogiczności i podpiął ogromną większość wydarzeń pod tak proste wyjaśnienia, że naprawdę bym się źle bawił... gdyby nie to, że też uwielbiam kino z lat 80.
Obiektywnie jednak muszę z żalem stwierdzić, że fabuła jest przerażająco słaba. Kontynuując wątki tomu drugiego Kari zostaje szefem kompletnie tajnej organizacji pseudo-policyjnej, mającej na celu zwalczanie przestępczości przy pomocy brutalnych metod, bez zastanawiania się i bez ponoszenia konsekwencji. Naiwność tego rozwiązania to pierwszy, największy błąd pisarza. Drugim jest wymyślenie sposobu, dzięki któremu Kari to wszystko zniesie pod względem psychicznym. Nie napiszę o co chodzi, to nie byłoby ładne z mojej strony, jednak według mnie tenże sposób to kolejny przykład - znowu - naiwności. A nawet braku wyobraźni.
Cała książka to jak jeden wielki zlepek filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem czy Sylwestrem Stallone. Tak Kari, jak i jego koledzy to po prostu banda brutali, mają setki fajnych gadżetów i wszystko im wolno. Stałe rozmowy czy to z premierem, czy też ministrem tylko podkreślają totalną nierzeczywistość wydarzeń.
Pisarz po prostu odleciał, zdrowo odleciał. Coraz więcej neonazizmu zarówno w samej Finlandii, jak i w ogóle w Europie spowodowało, że chcąc napisać o potworności tego zjawiska zapomniał o podstawowych zasadach kreacji, zupełnie zniszczył swojego bohatera a także swój wizerunek jako interesującego przykładu Amerykanina, który pokochał Skandynawię. Tenże Amerykanin siedzi w nim jednak bardzo głęboko, powieść nadaje się tylko do rozrywki, nie wywołuje w tym paskudnym temacie żadnych refleksji (a powinna!), a najgorsze jest to, że mimo ponownego zastosowania cliffhangera wcale nie jestem ciekaw co było dalej. Polecam tylko fanom specyficznej rozrywki o twardzielach jak Clint Eastwood czy inny Bruce Willis w roli samotnych, twardych policjantów. Fanom kryminału jako takiego czy nawet dramatu powieść z żalem odradzam, strata czasu.
Helsinki White
Amber 2013