814 Obserwatorzy
28 Obserwuję
pablos

Pablos czytelnik

Polska odpowiedź na cykl o Uhtredzie z Bebbanburga, czyli o “Hardej” Elżbiety Cherezińskiej

Harda - Elżbieta Cherezińska

 

Od kilku już lat zaczytuję się w cyklu wikińskim, czy też saksońskim Bernarda Cornwella. Uznawany za najlepszego żyjącego twórcę powieści historycznych autor przedstawia narodziny swojego kraju - Anglii - przez wspaniałą kreację fikcyjnych postaci w otoczeniu tych autentycznie znanych z historii. Problem polega na tym, że seria jakoś nie potrafi się zakończyć, z tomu na tom coraz mniej pozostaje chęci lektury, nawet teraz jestem w połowie tomu najnowszego i z trudem zbieram siły na powrót do przygód Uhtreda.

 

Okazuje się jednak, że my, Polacy, nie jesteśmy od Anglików gorsi. Znana mi z bardzo udanej Północnej Drogi Elżbieta Cherezińska właśnie udowodniła, że i nasza historia, o powstaniu Polski, jest równie wciągająca.

 

Harda opowiada o córce Mieszka I i Dobrawy - Świętosławie. Gdzieś tam w zakamarkach pamięci niby zdawałem sobie sprawę, że istniała taka postać, i że była kobietą niezwykle ważną w swoich czasach, matką samego Kanuta Wielkiego, który podbił Anglię. Jednak teraz, po poznaniu powieści uważam, że należy się tej postaci o wiele bardziej istotne miejsce w polskiej historii i aż mnie boli że moje pokolenie nie dowiedziało się o Świętosławie w szkole.

 

Jest to powieść historyczna, która imponuje rozmachem. Zaczynamy od poznania władcy, księcia Mieszka I w czasach przed przyjęciem chrztu, gdy żon miał wiele. Krok po kroku zaczynamy rozumieć sytuację, w której znajdował się potomek Piasta w swoich czasach. Pragnąc dla siebie i swojego ludu istotnego miejsca w ówczesnym świecie został zmuszony do przyjęcia chrztu, w celu uznania swojego państwa przez zachód, przez cesarstwo. Dzięki małżeństwu z Dobrawą osiągnął cel pierwszy - z barbarzyńcy stał się cennym sojusznikiem dla wielu, i mógł rozpocząć drogę do zdobycia korony i stworzenia prawdziwego królestwa. Harda przedstawia władcę jako nie tylko zdolnego dowódcę, ale też świadomego swoich czasów wodza, doskonale rozumiejącego prawa ówczesnej polityki. Stąd też powieść to przede wszystkim rewelacyjna lekcja historii, gdzie na tle postaci obdarzonych przez autorkę osobowością faktycznie poznajemy ostatnie lata wieku X, gdy państwo Polan zajmowało coraz większy obszar, a mocne sojusze z władcami północy - wikingami - spowodowały, że imię Mieszka i jego syna Bolesława znaczyło znacznie więcej, niż nas uczono w szkołach.

 

Chociaż powieść zatytułowana jest od postaci Świętosławy, trudno jest uznać ją za główną bohaterkę. Na równi bowiem książka opowiada o Bolesławie Chrobrym, drugiej żonie Mieszka - Odzie i jej synach i planach przejęcia władzy oraz o wikingach właśnie. Ważnych postaciach, których los na długo został związany z Piastami: Eryku Zwycięskim z dzisiejszej Szwecji, Svenie z Danii, Olavie z Norwegii i Sigvaldzie z Jomsborga, gdzie każdy z nich na pewnym etapie swojego życia zetknął się ze Świętosławą. Jak to w przypadku powieści historycznych bywa czytałem ze smartfonem pod ręką, na bieżąco dowiadując się faktów historycznych, i powiem Wam, że odczucia miałem dokładnie takie, jak w przypadku powieści Cornwella. Oszołomiły mnie z jednej strony prawdziwe wydarzenia, których nie znałem, a z drugiej strony uroda tej opowieści, w której autorka z tak ogromnym talentem fakty i postaci zebrała, a potem nadała im wyrazistości i stworzyła bohaterów tak mocno autentycznych, rzeczywistych.

 

No i jest jeszcze bonus. Wydaje się, że autorka zna książki Cornwella i nawet jeśli uznamy, że się na nich wzoruje (co przecież nie jest zarzutem, bo jak czerpać, to od najlepszych!), z nóg zwalają drobne prztyczki w kierunku sagi o Uthredzie. Jak na przykład zdobycie przez Svena i Olava Bebbanburga właśnie (tu zwanego dzisiejszą nazwą zamku - Bamburgh) i pijacka uczta w twierdzy, o której Uhtred marzył całe życie. Twarz sama się śmieje, a całość opowieści tym bardziej zwala z nóg.

 

Zdecydowanie polecam Hardą, każdemu, kto lubi dobre historie, ale fanom powieści historycznych szczególnie - to po prostu trzeba poznać a talent pani Cherezińskiej sławić. Takich książek życzę sobie jak najwięcej, i wręcz marzy mi się, by cykl o Świętosławie przerodził się w całą sagę o dynastii Piastów. A teraz szybko przechodzę do części drugiej, zatytułowanej Królowa.