Cykl rozpoczęty powieścią “Nocny Patrol” bez wątpienia jest dziś swego rodzaju wizytówką pisarza. Choć w kontekście szeroko rozumianej fantastyki seria Głębia (“Labirynt odbić”, “Fałszywe lustra”) jest ambitniejsza, a kilka pojedynczych książek jest lepszych “technicznie” (“Brudnopis”, być może “Jesienne wizyty”), to właśnie cykl o patrolach dziś jest tym, co pcha kolejnych czytelników w kierunku prozy rosyjskiego twórcy.
Standardowo mamy tu trzy mikropowieści, które sprawnie układają się w całość. Tym razem Anton Gorodecki - teraz już Jasny mag poza kategoriami, tak zwany Wyższy - nawet opuści ojczystą ziemię, trafiając do Szkocji, poznając tamtejszych magów, następnie odwiedzi Uzbekistan, wyraźnie wybrany jako kontra do poukładanej Europy.
Tak, jak w przypadku “Patrolu Zmroku” i ten tom posiada dwie płaszczyzny zrozumienia. Na pierwszej mamy mnóstwo akcji, doskonałych dialogów i barwnych postaci, które stają naprzeciw istotnych wyzwań, biorąc udział w odwiecznej walce dobra ze złem - niegdyś walce dosłownej, dziś znacznie bardziej opartej o politykę i intrygi. Pod tym jednak kryje się warstwa druga, bardzo dosłowna, która na przykładzie magów opowiada tak naprawdę o zwykłych ludziach, o nas.
Z jednej zatem strony mamy czarodziejki, magów, wampiry, magiczne artefakty i tego typu bajkowe rzeczy, a z drugiej trudne pytania pozostające często bez odpowiedzi. To jest taka sprytna zagrywka pisarza, który bardzo szanuje swojego czytelnika. Nie ma go za idiotę, któremu należy pod nos położyć rozwiązanie, najczęściej jedyne i słuszne, wybrane przez pisarza, teraz już ślepego na liczne owego rozwiązania wady. Na odwrót - autor jakby czekał, aż ktoś wreszcie na jego pytania odpowie. Dlaczego zdobywamy władzę chcąc pomóc innym, a zawsze pomagamy samemu sobie? Jak szybko osiągając sukces przestajemy w tłumie ludzi widzieć pojedynczego człowieka, uznając wszystkich za taką samą, bezmyślną masę? Dlaczego dobre wybory zawsze są tymi trudnymi, a wybory prostsze, szybsze, skuteczniejsze w gruncie rzeczy okazują się złymi? Jak to jest, że uczciwość się kompletnie nie opłaca?
To jednak już było. Zatem by nie powielać schematów Łukjanienko w "Ostatnim Patrolu" odjeżdża jeszcze dalej. Rusza tematy dla wielu nie do ruszenia. Czy trzeba bać się śmierci? Czy śmierć musi być straszna? Jak w ogóle mierzyć się z myślą o odejściu w inne miejsce, a może o całkowitym "nieistnieniu"? Lub moje ulubione: czy z miłości można zabić? Na przykład kogoś, kto cierpi, a kogo kochamy? Doprawdy, pod warstwą akcji tkwi wiele interesujących kwestii, ale Łukjanienko nie pozuje na myśliciela, twórcę filozofa, który ze swego zbudowanego z nagród piedestału bawi się w Pisarza. Wciąż akcja pozostaje najważniejsza, i wydaje mi się, że tak poważne tematy dostrzegłem teraz, przy drugim czytaniu. Kilka lat temu przeszedłem obok nich jakoś obojętnie, nie utkwiły mi w pamięci. Dlatego też powtórzę to, od czego zacząłem opinię na temat "Nocnego Patrolu": jeśli kogoś czytać wielokrotnie, to czytać Łukjanienkę.
Последний дозор
MAG 2007