Tytułowy Pan Mercedes to przestępca, morderca, którego dziennikarze nazwali w ten sposób od zastosowanego narzędzia zbrodni. Sprawca ukradł potężny samochód osobowy i radośnie wjechał w tłum ludzi dokonując kilku zabójstw i wielu okaleczeń za jednym zamachem. Sprawa jest w toku, jednak prowadzi ją nie tyle policja, co emerytowany detektyw Hodges, który od pół roku dziadzieje w samotności, bez pracy i sensu życia.
Stephen King tym razem przygotował powieść detektywistyczną, taki dość klasyczny kryminał z elementami thrillera. Wszystkiego trzeba spróbować, prawda? Zatem Mistrz trzymając się reguł rządzących gatunkiem poprowadził akcję z typową dla siebie narracją, pełną dygresji, stosując więcej słów, niż jest to konieczne. Facet lubi gadać, wiemy to wszyscy.
Pierwsza połowa powieści jest dobra, może bez większych fajerwerków, ale czepiać się też nie ma czego. King bawi się pokazaniem społeczeństwa XXI wieku (akcja toczy się w roku 2009), co chwilę robi prztyczka w nos różnym zwyczajom, z których słynie dzisiejsze społeczeństwo, czyli życie w sieci, nadmiar wyimaginowanych problemów emocjonalnych, chęć korzystania z różnego rodzaju psychoanalityków czy wręcz "trenerów życia"… A potem następuje druga połowa i wszystko zaczyna się chwiać w posadach.
Zrobienie bohaterem książki faceta w wieku 62 lat było świetnym pomysłem, jeśli ma się coś do powiedzenia o życiu na emeryturze. A King ma wiele do powiedzenia. Jednak samodzielne śledztwo, wbrew policji, w dodatku z niepełnoletnim młodzieńcem u boku oraz kobietą w sile wieku, ale z psychiką małej dziewczynki… cóż, to jednak dla mnie zbyt dużo dziwactwa. Nie kupiłem tej historii. Może gdyby akcja toczyła się w latach osiemdziesiątych? Ale dziś? W naszym świecie? Jakoś nie wydaje mi się to możliwe, to po prostu nie pasuje.
Czytało się lekko i przyjemnie, bo to w końcu King. Ale odłożyłem czytnik z uczuciem rozczarowania; nie tego się spodziewałem, jakoś mam wrażenie, że Kinga stać na wiele, wiele więcej. Może w kolejnych tomach będzie lepiej? Bo gdzieś czytałem, że książek o Hodgesie będzie więcej. Pożyjemy, zobaczymy.
Mr. Mercedes
Albatros 2014