Zawsze jest jakaś pierwsza książka, która otwiera czytelnikowi oczy na dany gatunek; coś, co powoduje, że zaczynamy poszukiwać innych podobnych akurat do tej, pragnąc więcej. “Więcej czerwieni” Katarzyny Puzyńskiej może być bardzo udanym “pierwszym razem” dla tych, którzy niespecjalnie znają dorobek kryminału czy thrillera, bowiem powieść prowadzona jest w sposób idealny dla nowicjuszy. Autorka nie tylko przedstawia kulisy śledztwa, cały jego proces, ale także opowiada o przyczynach różnego rodzaju dewiacji, powodujących zbrodnie. Bohaterowie sporo dyskutują na temat genezy powstawania w umyśle człowieka pewnej skazy, która może spowodować popełnienie najgorszych czynów w imię czegoś, co ogarnąć potrafi tylko sam chory.
Całość przedstawiona jest w taki sposób, że początkujący da się wciągnąć, natomiast zaawansowany w gatunkach opowiadających o zbrodni czytelnik, podczas lektury owych fragmentów nie będzie się nudził, choć niczego nowego się nie dowie.
W drugiej opowieści o policjantach z Lipowa niestety Lipowo opuszczamy. I choć nie tęsknię za samym miasteczkiem, to jednak bardzo mnie rozczarował brak w tle bohaterów znanych z tomu pierwszego. Co z policjantem z wąsem, który przeżywał tak trudne dla ojca chwile w “Motylku”? A jak potoczyły się losy innego policjanta, paskudnej postaci, damskiego boksera, chama, prostaka i egoisty? To mnie ciekawiło tak samo mocno (a może nawet bardziej) niż rozwój uczucia między Danielem i Weroniką, niestety moja ciekawość nie została zaspokojona nawet w najmniejszym stopniu, bowiem akcja przenosi się do kolonii nieopodal, gdzie dokonano morderstwa i na stałe pozostaje już w Słonecznej Dolinie (pozdrawiamy Stefana Dardę!:) i Brodnicy.
Autorka, chociaż chwilami wygląda na zagubioną w swojej opowieści, wciąż potrafi wzbudzić uwagę czytelnika nagle, jednym zdaniem. O ile zbrodnia tu zaprezentowana jest interesująca sama w sobie, tak mnie bardziej interesowały nowe postaci, policyjna psycholożka i nowy funkcjonariusz, bardzo sprawnie przedstawiony, elegant, znawca dobrej kuchni. To głównie dzięki niemu utrzymuje się uwaga czytelnika, dzięki jego postawie, komentarzom, zarówno tym wypowiedzianym, jak i tym, które pozostały w jego myślach. Aby stateczny policjant miał przeciwwagę, na scenie ponownie pojawia się Klementyna Kopp, znana z “Motylka”, równie denerwująca, irytująca, wywołująca te same uczucia w czytelniku, co poprzednio. Kto ją polubił, będzie zachwycony, kogo denerwowała - jak mnie - tego dalej drażnić będzie. W każdym razie nudzić się nie można, to pewne.
“Więcej czerwieni” to z pewnością udana powieść, lektura bardziej niż przyzwoita, a jednak trudno ją nazwać lepszą od “Motylka” lub chociaż pokazującą rozwój pisarki. To dokładnie ten sam poziom, który znamy z debiutu, co powoduje, że trudno książki nie polecić. A jednak lekkie uczucie zawodu pozostaje; całość jest zbudowana na znanych zasadach kreowania zagadki kryminalnej, i choć Autorka świetnie się z jej przedstawienia wywiązała, i potrafiła odciągać uwagę czytelnika od bohaterów na tyle, by faktycznie końcówka była interesująca, to jednak - znowu - książka zafascynuje głównie początkujących. Co samo w sobie niekoniecznie musi być zarzutem; jest całkiem spora grupa twórców tego typu literatury, którzy tak bardzo chcą zrobić coś nowego, coś odkrywczego, że ich zagadki i zbrodnie są bardziej groteskowe, niż przerażające czy ciekawe. Czasem warto pozostać na twardym gruncie rzeczywistości, a że fanom gatunku powieść wyda się wtórna? Mówi się trudno, i czyta się dalej, przynajmniej dopóki bohaterowie są interesujący. A u pani Puzyńskiej potrafią takimi być.
Prószyński i S-ka 2014